Kompletowanie górskiego ekwipunku warto rozpocząć od wyboru bielizny termoaktywnej – to właśnie ta warstwa odzieży przylega bezpośrednio do naszego ciała, wpływając na nasz komfort… lub jego brak, jeśli – kolokwialnie mówiąc – pokpiliśmy sprawę. Dobrze dobrana bielizna termoaktywna nie będzie krępowała ruchów, podczas intensywnego wysiłku pomoże w odprowadzaniu nadmiaru wilgoci, a w trakcie postoju i zimniejszych dni znacznie spowolni utratę ciepła przez organizm.
Na rynku znajdziemy wiele rodzajów bielizny sygnowanej jako termoaktywna. Syntetyczna, z wełny merino, z włókien bambusa, a nawet… wzbogacona jonami srebra. Jakby tego było mało, outdoorowe marki prześcigają się w kreowaniu najbardziej wymyślnych nazw, pod którymi kryją się stosowane przezeń technologie, mające polepszyć właściwości ich produktów. Czy to tylko marketingowe slogany ukute po to, by polepszyć sprzedaż czy rzeczywiście znajdują one praktyczne zastosowanie i sprawiają, że bielizna jest bardziej funkcjonalna i niestraszne jej wymagające warunki? W tym artykule podpowiadamy jak nie zgubić się w gąszczu informacji i wybrać bieliznę termoaktywną, która będzie spełniała swoje zadania.
Zacznijmy od tego, co odróżnia zwykłą bieliznę od tej z przymiotnikiem „termoaktywna”. Determinantą jest materiał, z którego została uszyta, a co za tym idzie – jego właściwości i zachowanie w specyficznych okolicznościach.
„Klasyczna”, codzienna bielizna wykonana jest zazwyczaj z bawełny, której z całą pewnością nie sposób odmówić wielu zalet. Miła w dotyku, sprawnie odbiera wilgoć, nie śmierdzi, przyjemnie chłodzi… Wydawać by się mogło, że jest idealna. Niestety, bawełna posiada także kilka negatywnych cech, sprawiających, że nie sprawdza się ona w turystyce i sportach outdoorowych, a w niektórych sytuacjach jej używanie bywa wręcz niebezpieczne.
Przede wszystkim, tak jak zostało to już wspomniane wyżej, bawełna świetnie odbiera wilgoć, ale nie przekazuje jej dalej, na zewnątrz. To oznacza, że chłonąc nasz pot bawełniana bielizna bardzo szybko zrobi się… mokra. Pomijając już sam dyskomfort i kwestie natury estetycznej (chyba nikt nie chce paradować z wielką plamą na plecach i pod pachami), mokra bielizna traci swoje właściwości izolacyjne, co może doprowadzić do szybkiego wychłodzenia organizmu (o które w górach nietrudno), a w konsekwencji nawet hipotermii.
Od ratowników GOPR i TOPR często słyszymy, że turyści zaniedbują kwestie odpowiedniego doboru ubioru. Bardzo często chodzi właśnie o tę pierwszą warstwę, częstokroć przezeń lekceważoną. Kurtka z membraną czy polar nie spełnią dobrze swej roli, jeśli pod spodem będzie nam mokro i zimno od nasiąkniętej potem bielizny.
Wiemy już, że bawełna nie sprawdzi się roli baselayera (czyli „warstwy bazowej” jak często określa się bieliznę termoaktywną). Jaki materiał zatem posiada odpowiednie właściwości? Tutaj tak naprawdę mamy dwie możliwości – możemy wybrać bieliznę wykonaną z włókien syntetycznych, których wyróżniamy kilka rodzajów albo naturalnych – tu prym wiedzie wełna merynosów, ze względu na swoje wyjątkowe właściwości.
Zaczniemy jednak od materiałów syntetycznych. Jednym z najpopularniejszych i najczęściej spotykanych jest poliester (PES), który po raz pierwszy zaczęto stosować w ubraniach już w latach 30. XX wieku za sprawą brytyjskich chemików, poszukujących nowych rozwiązań dla przemysłu odzieżowego. Wkrótce potem swoje wersje poliestrów niezależnie opracowali też chemicy sowieccy i amerykańscy.
Poliester jako włókno syntetyczne ma wiele zalet – cechuje się wysokim stopniem sprężystości, co czyni go odpornym na gniecenie oraz uszkodzenia mechaniczne. Łatwo się farbuje i utrzymuje kolor, ale jego najważniejszą cechą, determinującą dlaczego jest tak chętnie wykorzystywany w odzieży termoaktywnej jest hydrofilowość, czyli skłonność cząsteczek do łączenia się z wodą.
Co to oznacza w praktyce? Tkaniny wykonane z poliestru nie tylko szybko wchłaniają pot, ale – co najważniejsze – równie błyskawicznie schną, nie tracąc swoich właściwości termicznych. Ich wadą natomiast jest to, że kumulują niestety nieprzyjemne zapachy, więc producenci odzieży termoaktywnej radzą sobie z tym wzbogacając poliestrowe tkaniny cząsteczkami mającymi za zadanie neutralizowanie zapachu potu, bo właśnie ten jest szczególnie problematyczny (z racji zawartości amoniaku i mocznika).
Z poliestru wykonana jest jest większość dzianin i włókien termicznych – ocieplina Primaloft Power Tec®, dzianina Polartec® czy Coolmax® – we wszystkich tych materiałach wykorzystano włókna poliestrowe. Do listy zalet bielizny termoaktywnej wykonanej z poliestru należy zaliczyć również niewygórowaną cenę – czasami nawet dwukrotnie (lub więcej) niższą niż w przypadku odpowiedników z wełny merino.
Kolejnym materiałem, który często spotkamy w bieliźnie termoaktywnej jest polipropylen (PP). Zaczęto go stosować na przemysłową skalę w latach 60. XX wieku, a więc blisko trzy dekady później niż omówiony wcześniej poliester. Polipropylenowe włókna charakteryzują się niewielką wagą, bardzo dobrze odprowadzają wilgoć i przede wszystkim chłoną bardzo mało wody – tylko 1% wagi własnej. W dodatku równie szybko schną – bielizna termoaktywna z włókien polipropylenowych będzie więc świetnym wyborem dla osób, które mocno się pocą albo działają w wyjątkowo wilgotnym środowisku (np. podczas wypraw w tropiki).
Materiał polipropylenowy nie gromadzi również nieprzyjemnych zapachów, za to nie jest tak odporny na uszkodzenia jak poliester. Szybciej się również nagrzewa, więc należy unikać zbyt długiej ekspozycji na słońce, zwłaszcza latem, by nie skończyło się to poparzeniem (zwłaszcza, jeśli nasza bielizna jest w ciemnym, absorbującym słoneczne promienie kolorze). Świetnie sprawdzi się natomiast podczas chłodniejszych pór roku.
Warto dodać, że wielu producentów stosuje mieszanki włókien poliestrowych z polipropylenowymi w różnych proporcjach, tym samym uzyskując materiał łączący wyżej wymienione zalety obydwu tych tworzyw.
Kiedyś nazywano go „sztucznym jedwabiem”, a w przemyśle odzieżowym wykorzystywany jest niemal tak długo jak poliester. Poliamidowe włókna są zdecydowanie najmocniejsze spośród wszystkich stosowanych w bieliźnie, a co za tym idzie – gwarantują największą odporność na uszkodzenia mechaniczne. Jeśli często przedzieramy się przez krzaki lub leśną gęstwinę, to bielizna z włókien poliamidowych będzie dobrym wyborem. Warto jednak zaznaczyć, że schnie nieco gorzej niż ta wykonana z poliestru i polipropylenu, w związku z czym siłą rzeczy zapewnia nieco mniejszy komfort termiczny. Bielizna z włókien poliamidowych lepiej sprawdzi się zatem wiosną i latem.
Ponieważ bielizna termoaktywną projektuje się z myślą o osobach podejmujących aktywność fizyczną, elastyczność i swoboda ruchów należą do wysoce pożądanych cech. W tym celu producenci stosują domieszki różnych włókien podnoszących te parametry – należą do nich np. elastan, lycra czy spandex. Już stosunkowo niewielki dodatek któregoś z tych materiałów wystarczy by zapewnić bieliźnie odpowiednią elastyczność. Ma ona wpływ nie tylko na możliwość wykonywania swobodnych ruchów, ale również poprawia przyleganie bielizny do ciała, co bezpośrednio przekłada się na zwiększenie komfortu cieplnego i odprowadzania nadmiaru wilgoci z powierzchni skóry.
O niezwykłych właściwościach wełny pozyskiwanej z merynosów, czyli owiec zamieszkujących górzyste tereny Nowej Zelandii można by napisać osobny artykuł. Z całą pewnością jej wykorzystanie zrewolucjonizowało rynek outdoorowy, a bielizna produkowana z wełny merino uchodzi za najlepiej izolującą i zapewniającą największy komfort termiczny – zarówno latem, jak i zimą. W czym tkwi zatem jej magia?
Cóż, nie od dziś wiadomo, że najlepszym „inżynierem” jest Matka Natura. To właśnie ona wyposażyła merynosy w runo, które jest w stanie zapewnić im izolację zarówno podczas siarczystych mrozów (w nowozelandzkich Alpach Południowych zimą temperatury spadają do -20°C), jak i nie doprowadzić do przegrzania się w trakcie gorących, letni dni (latem merynosy muszą stawić czoła upałom z temperaturą sięgającą 40°C).
Włókno wełny merino jest wewnątrz niemal puste, co zapewnia świetne właściwości termoizolacyjne. Z kolei jego przestrzenna struktura sprawia, że doskonale absorbuje ono wodę – jest w stanie wchłonąć nawet 30% swojej wagi i – co najważniejsze – trzymać wilgoć z dala od ciała. Tym samym nawet mocno przepocona bielizna z wełny merino nie straci swoich właściwości i nie będzie powodowała dyskomfortu. Dodatkowo, wełna merino bardzo dobrze radzi sobie z neutralizowaniem nieprzyjemnych zapachów, więc idealnie sprawdzi się podczas wielodniowych wypraw i ekspedycji, podczas których uczestnicy nie będą dla siebie nawzajem utrapieniem. 😉
Ze względu na swoje pochodzenie bielizna z wełny merino jest oczywiście droższa niż jej syntetyczne odpowiedniki, ale cechuje się bardzo długą żywotnością i odpornością na uszkodzenia mechaniczne. Trzeba jednak o nią dbać i unikać prania w wysokich temperaturach razem z inną odzieżą, by nie straciła swoich wyjątkowych właściwości. Wełna merino schnie również nieco wolniej od przywołanych wcześniej syntetycznych materiałów, więc należy brać na to poprawkę przy planowaniu outdoorowych aktywności.
Ta konkluzja nasuwa się sama, jeśli uważnie przeczytaliście powyższe akapity. Wybierając bieliznę termoaktywną musimy zadać sobie pytanie w jakich okolicznościach będziemy z niej korzystać.
Jeśli planujemy działać przy niskich temperaturach (a więc zimą, ale też np. latem w Alpach), w stosunkowo suchym klimacie i nie ogranicza nas budżet, to najlepszym wyborem będzie bielizna z wełny merino.
Jeśli zaś preferujemy aktywność o wysokiej intensywności (np. bieganie, rower, wspinanie sportowe) lub udajemy się do miejsc o wilgotnym klimacie, to lepiej sprawdzą się produkty z włókien syntetycznych z uwagi na to, że szybciej schną.
Oczywiście materiał jest najważniejszym aspektem, ale oprócz swoich właściwości bielizna musi nam się także podobać wizualnie. 😉 Na szczęście na rynku znajdziemy wiele produktów o ciekawym wzornictwie oraz w pełnej palecie kolorystycznej. Zapraszamy do zapoznania się z pełną ofertą bielizny termoaktywnej damskiej oraz bielizny termoaktywnej męskiej.